Arka Gdynia - Korona Kielce 1:1 (0:1)

Bramki: Deja 51' - Żubrowski 17'

 
Arka: Steinbors - Zbozień, Danch, Helstrup, Marciniak - Deja, Busuladzić - Antonik (80' Skhirtladze), Nalepa, Aankour (66' Młyński) - Serrarens
 
Korona: Sokół - Gardawski, Kovacević, Marquez, Dziwniel - Gnjatić (74' Zalazar), Żubrowski, Cebula, Pacinda, Pućko (60' Skrzecz) - Papadopulos (69' Duranović). 
 
Żółte kartki: Busuladzić - Gardawski, Cebula, Żubrowski, Marquez, Gnjatić, Duranović
 

Od pierwszego gwizdka spotkanie nie wyglądało jakby było grane w piątek o godzinie 18:00. Wysoka intensywność, doskok do przeciwnika i agresja, która zamieniła się w festiwal żółtych kartek. Z takiego obrazu wykrystalizowała się wizualna przewaga Arki Gdynia, ale bez celnych strzałów nie da się napocząć przeciwnika. Taki sam problem miała Korona, chociaż ich przebojowe rajdy i przemyślane ataki pozycyjne wyglądały dużo lepiej. W 9. minucie Marcin Cebula znakomitym prostopadłym podaniem odnalazł Michala Papadopulosa, ale były reprezentant Czech nie zdołał przyjąć piłki i strzelił obok słupka. Kolejna akcja i kolejny raz goście mieli „patelnię”. Papadopulos nie trafił czysto w piłkę, ale wyszło z tego bardzo dobre podanie. Matej Pućko, nieco zaskoczony takim przebiegiem akcji, nie zdołał oddać celnego strzału. Nieco podrażniona Arka nie zamierzała oddawać inicjatywy przyjezdnym. Przed doskonałą szansą na zdobycie bramki stanął Michał Nalepa, który po otrzymaniu podania od Fabiana Serrarensa nie trafił do siatki z 5. metra… a niewykorzystane sytuacje lubią się mścić. Korona rozegrała koronkową akcję w polu karnym żółto-niebieskich, Pućko idealnie obsłużył Jakuba Żubrowskiego, a ten bez problemu pokonał Pavelsa Steinborsa. Stracona bramka podziałała na podopiecznych Jacka Zielińskiego motywująco. Arkowcy walczyli, byli blisko pola karnego rywali. Po jednym z dośrodkowań Paweł Sokół źle wybił piłkę, która trafiła pod nogi Serrarensa. Nowy nabytek Arki stojąc na 6. metrze przeniósł piłkę nad poprzeczką.

Drugą część spotkania Arkowcy zaczęli równie żwawo co pierwszą. Mimo błędów w obronie nie pozwalali Koronie wchodzić we własne pole karne, co przełożyło się na lepszą grę w ofensywie. W 51. minucie żółto-niebiescy szybko wykonali rzut wolny. Futbolówkę na 30. metrze otrzymał Adam Deja i huknął ile sił w nogach, piłka przeleciała po rękach Sokoła i wpadła do siatki. Żółto-niebiescy próbowali, starali się zdobyć drugą bramkę, ale brakowało nieco szczęścia. Zarówno w pierwszej połowie, jak i w drugiej. Deja chciał wykorzystać swój dzień konia. Po raz kolejny krótko rozegrany rzut wolny i zdobywca premierowej bramki w sezonie 2019/20 dla podopiecznych Jacka Zielińskiego kropnął z całej siły, ale futbolówka, tym razem, zatrzymała się na słupku. W ostatnich kilkunastu minutach meczu tempo wyraźnie spadło, ale to wciąż gospodarze byli stroną przeważającą. Próbowali bokami, próbowali środkiem, ale szczelnie w defensywie ustawiali się przyjezdni. Pod koniec spotkania dobrą okazję mógł stworzyć Serrarens, ale bardzo zmęczony napastnik dał się dogonić Michaelowi Gardawskiemu i nie był w stanie stworzyć już zagrożenia. 

Nie był to zły mecz w wykonaniu żółto-niebieskich. Mogliśmy, a nawet powinniśmy być świadkami pierwszego zwycięstwa w trwającym obecnie sezonie. Fantastyczne okazje zmarnowali Serrarens oraz Nalepa, którzy swoje strzały musieli umieścić w siatce. Tak się jednak nie stało i została nam cieszyć się z jednego punktu i dobrego spotkania w wykonaniu Arkowców. Dobrego w pewnych aspektach. Nie można zapominać, że kielczanie nie są ligowym hegemonem, a mecze z podopiecznym Gino Lettieriego powinny być okazją do wspinania się w górę tabeli. Jednak fatalnie - po raz kolejny - zaprezentowała się linia defensywna. Obrońcy byli spóźnieni, nie przewidywali ruchów przeciwnika, niechlujnie wyprowadzali futbolówkę z własnej połowy. Terminarz nie jest dla żółto-niebieskich łaskawy, więc Jacek Zieliński musi szybko dotrzeć do trzonu drużyny, żeby w przyszłych spotkaniach takie sytuacje się nie powtarzały. Atak wygrywa mecze, a obrona mistrzostwa. To powinien być slogan, który będzie przyświecał Arce Gdynia.