Do rywalizacji z Odrą żółto-niebiescy przystępowali zaledwie cztery dni po wyniszczającym, 120-minutowym i pełnym emocji w najwyższym stadium meczu półfinałowym Pucharu Polski z Piastem Gliwice, stoczonym dodatkowo na bardzo ciężkiej murawie. Główną obawą zawodników, sztabu szkoleniowego i kibiców była więc kwestia regeneracji sił i szybkiego dojścia do siebie kluczowych zawodników. Już przed spotkaniem było wiadomo, że nie udało się to Christianowi Alemanowi, którego uraz mięśniowy z końcówki regulaminowego czasu gry w środowy wieczór wykluczył z rywalizacji w niedzielę. Ekwadorczyka na pozycji ofensywnego środkowego pomocnika zastąpił Łukasz Wolsztyński. Dariusz Marzec od początku postawił na system 4-4-2, pozostawiając linię obrony niezmienioną w porównaniu do poprzedniej potyczki, Luisa Valcarce lokując na lewej stronie pomocy, a w ataku stawiając na duet ze średnią wieku wynoszącą 18 lat, tworzony przez Macieja Rosołka i Kacpra Skórę. Piotr Plewnia zaskoczył wystawieniem na prawej obronie 23-letniego Jakuba Szreka, reszta składu gości była zgodna z oczekiwaniami.

Energiczniej spotkanie rozpoczęli goście z Opola. W 12. minucie Niziołek oddał płaski strzał sprzed pola karnego, który po rykoszecie minął prawy słupek bramki Kajzera o dwa metry. Pięć minut później mieliśmy do czynienia z bliźniaczą sytuacją, choć tym razem w roli strzelającego wystąpił Trojak, a futbolówka przeleciała obok bramki w dużo mniejszej odległości niż kilka chwil wcześniej. Gdynianie otrzymali dwa ostrzeżenia, ale nie otrzeźwiły one podopiecznych Dariusza Marca. Odra przeszła więc do konkretów. W 18. minucie Szrek doszedł do piłki zagranej z własnej połowy, wygrał pojedynek główkowy z Danchem, na niedużej odległości szybko wypracował dwa metry przewagi nad defensorem Arki, dynamicznie wpadł w pole karne i strzałem po długim słupku ulokował piłkę w siatce, wyprowadzając opolan na prowadzenie. W 28. minucie żółto-niebiescy mieli rzut wolny z narożnika szesnastki przyjezdnych, jednak uderzenie Dei w krótki róg utknęło w nogach obrońców. Cztery minuty później Rosołek spróbował strzału sprzed pola karnego, ale po rykoszecie pomylił się o trzy metry. Z kornera dośrodkował Valcarce, do uderzenia głową doszedł Kasperkiewicz, jednak futbolówka znalazła się w koszyczku Kuchty. Po chwili znów spróbował Deja, ale jego strzał z 35 m był skierowany w środek bramki i golkiper niebiesko-czerwonych nie miał problemów z udaną interwencją. Była to niestety ostatnia godna uwagi akcja podstawowej ,,szóstki" Arki w tym spotkaniu, bowiem kilka minut później Deja opuścił boisko z kontuzją (mamy nadzieję, że to nic poważniejszego). Do przerwy nie wydarzyło się już nic istotnego i pierwsza część meczu zakończyła się rezultatem 0:1.

Druga połowa - analogicznie jak pierwsza - zaczęła się od ataków gości. W 48. minucie Nowak po dobrym podaniu ze środka pola znalazł się w doskonałej sytuacji przed Kajzerem, ale bramkarz Arki wyszedł zwycięsko z tego pojedynku. Dwie minuty później opolanie przeprowadzili sprawną kontrę sfinalizowaną przez Czaplińskiego strzałem z bliska w słupek. W 52. minucie Marcus dynamicznie wbiegł w pole karne i oddał celne uderzenie, niestety skierował piłkę w środek bramki i Kuchta zdołał ją odbić. Poszła kontra, futbolówka znów trafiła do wychodzącego sam na sam z Kajzerem Nowaka, ale golkiper żółto-niebieskich stanął na wysokości zadania i po raz drugi na przestrzeni kilku minut uratował zespół. Trzy minuty później Wypych sfaulował Skórę w bocznym sektorze boiska, otrzymał drugą żółtą kartkę i wyleciał z boiska. Valcarce z rzutu wolnego strzelił z ostrego kąta w środek bramki, ale Kuchta sparował tę próbę. Gdynianie próbowali zrobić użytek z gry w przewadze jednego zawodnika, ale ich poczynania wyglądały niezwykle topornie. W 66. minucie Skóra posłał piłkę do siatki, ale sędzia słusznie odgwizdał wcześniejszy faul R. Wolsztyńskiego na Żemle. Sześć minut później R. Wolsztyński główkował z piętnastu metrów w środek bramki. W 80. minucie Memić został bardzo łatwo ograny w środku pola, futbolówka trafiła do Trojaka, a tego w kolejnej sytuacji sam na sam fenomenalnie zatrzymał Kajzer, utrzymując Arkowców w grze. W kolejnych akcjach dwukrotnie pokazał się Skóra - raz niecelnie uderzając głową, a raz przeprowadzając indywidualną akcję - jednak bez pożytku pod bramką przyjezdnych. W 86. minucie Kasperkiewicz zagrał piłkę w pole karne, Skóra w nią nie trafił, futbolówka odbiła się od nogi Kamińskiego, po chwili dopadł do niej Danch i płaskim strzałem przy dalszym słupku ulokował ją w siatce, wyrównując wreszcie stan rywalizacji i jednocześnie rehabilitując się za zachowanie przy straconym golu. Arkowcy ruszyli całą drużyną na połowę Odry, tymczasem to opolanie otrzymali idealną okazję do ponownego objęcia prowadzenia - w 89. minucie Kajzer po raz kolejny cudownie uratował skórę gdynianom, w jakiś tylko sobie znany sposób odbijając piłkę po strzale Piecha z bliska. W ostatniej minucie regulaminowego czasu gry Valcarce popędził z futbolówką, przebiegł kilkadziesiąt metrów i oddał celny strzał, ale Kuchta był na posterunku. W drugiej doliczonej minucie Rosołek z narożnika pola karnego uderzył w boczną siatkę. Z kolei w piątej piłkę meczową miał Żebrowski, którego główkę po dośrodkowaniu Valcarce w ostatniej chwili sparował bramkarz gości. Ostatecznie skończyło się na podziale punktów.

Podopieczni Dariusza Marca dali z siebie w niedzielę wszystko, nikt nie powinien mieć pretensji o zaangażowanie i podejście do meczu. Ciężkie nogi i zmęczenie meczem pucharowym zrobiły jednak swoje, a murawa dodatkowo nie pomagała. Żółto-niebiescy okrutnie męczyli się dziś na boisku, a każda akcja ofensywna przychodziła im z wielkim trudem. W tej sytuacji, mimo zawodu spowodowanego straconymi punktami, podsycanego dodatkowo korzystnymi dla Arki innymi wynikami tej kolejki, należy docenić walkę do końca o uniknięcie porażki i ostatecznie wciśnięcie gola wyrównującego. Jeżeli w zapowiedzi spotkania odwoływaliśmy się do terminologii marynarskiej i apelowaliśmy o złapanie wiatru w żagle, to trzeba przyznać, że gdynianie nie przypominali dziś błyskawicznego niszczyciela, a co najwyżej ociężały parostatek. Najważniejsze jednak, że ten parostatek dopłynął do portu, unikając zerowego dorobku. W tabeli Arka po 24. kolejce plasuje się na 6. miejscu, tracąc cztery punkty do Radomiaka, pięć do GKS-u Tychy, siedem do ŁKS-u i dziewięć do drugiego Górnika Łęczna, jednocześnie posiadając jedno oczko zapasu nad Widzewem, trzy nad Miedzią, Puszczą i Odrą oraz cztery nad Koroną. Ma też w zapasie zaległe spotkanie z KS Nieciecza. Następne spotkanie piłkarze Dariusza Marca rozegrają na wyjeździe już w najbliższy piątek o 17:40, a ich przeciwnikiem będzie Łódzki Klub Sportowy.


Arka Gdynia - Odra Opole 1:1

Bramki: Danch 86' - Szrek 18'

Arka: Kajzer - Kasperkiewicz, Marcjanik, Memić, Danch - Hiszpański (31' da Silva), Deja (38' R. Wolsztyński), Ł. Wolsztyński (71' Żebrowski), Valcarce - Rosołek, Skóra.

Odra: Kuchta - Szrek (70' Winiarczyk), Kamiński, Wypych, Matuszewski - Nowak (59' Żemło), Trojak, Drewniak (70' Wróbel), Niziołek, Janus (63' Mikinić) - Czapliński (70' Piech).

Żółte kartki: Memić - Trojak, Nowak, Wypych x2.

Czerwona kartka: Wypych.

Sędzia: Artur Aluszyk (Barlinek).