Niestety, nie tym razem. Mecz II rundy Pucharu Polski nie zakończył się po naszej myśli. Choć gdynianie objęli błyskawicznie prowadzenie, rywale zdołali jednak przechylić szalę zwycięstwa na własną korzyść. Dawid Szwarga, trener Arki, podobnie jak w przypadku ostatniej rywalizacji pucharowej, wymienił część graczy z podstawowej jedenastki. W ich miejsce przywołał zawodników, przebywających zazwyczaj na ławce rezerwowych. W wyjściowym zestawieniu żółto-niebieskich pojawił się m.in. bramkarz Jędrzej Grobelny, boczny defensor Dawid Gojny, pomocnik Hide Vitalucci czy skrzydłowi - Patryk Szysz oraz Tornike Gaprindashvili. Jeśli chodzi o "Goja, to ten wrócił niedawno do gry. Niedyspozycja kapitana spowodowana była długotrwałą kontuzją, którą na szczęście ma już zażegnaną. Dawid otrzymuje od szkoleniowca coraz więcej minut. W czwartek - po raz pierwszy od maja bieżacego roku - rozegrał spotkanie w pełnym wymiarze czasowym. Bez przedłużania - przejdźmy zatem do samego pojedynku Arki z Górnikiem.

 

 

e19d24c8_arka-vs-gornik-relacja.jpg

Lepszego początku nie można było sobie wymarzyć. W 21. sekundzie starcia na listę strzelców wpisał się Edu Espiau. Szarżujący wówczas do przodu Tornike Gaprindashvili świetnie zagrał w pole karne, a tam na piłkę czekał Hiszpan, który z najbliższej odległości umieścił ją w siatce. To 3. gol Edu w żółto-niebieskich barwach. Zabrzanie szukali odpowiedzi, w postaci prób Patrika Hellebranda czy Janży. Te okazały się nieskuteczne. Arkowcy, zdatni do pressowania, pokusili się w pewnym momencie o podwyższenie rezultatu. Zapachniało bramką, gdy Alassane Sidibe uderzył technicznie zza szesnastki. Zacną interwencją popisał się wtedy bramkarz Górnika. Tuż przed upływem 30 minut od startu miejsce miała kontrowersyjna sytuacja. Marc Navarro, wbiegając między defensorów przyjezdnych i widząc przed sobą jedynie golkipera, upadł nagle w polu karnym. Wydawało się, że został nieprzepisowo zatrzymany, ale sędziowie nie chcieli słyszeć o wskazaniu na wapno. Wkrótce później do wyrównania doprowadził Luka Ambross. Jego kolega z drużyny, Sow, zauważając niepilnowanego Lukę, wyłożył mu podanie, zwieńczone asystą. Czech przymierzył bowiem w dalszy róg na tyle trafnie, że nie pozostawił Jędrzejowi Grobelnemu większych szans na interwencję. Nim piłkarze udali się do szatni, niebezpieczeństwo pod naszą bramką wisiało nieustannie w powietrzu. Szanse Ambrosa, Josemy i Sowa wywołały, co prawda, lekkie zamieszanie, lecz nie doszły do celu. Po pierwszej odsłonie mieliśmy remis 1:1. 

W trakcie przerwy, w szeregach Arki, przeprowadzono dwie zmiany. Boisko opuścił zarówno Alassane Sidibe, jak i Patryk Szysz. Zastąpili ich Kamil Jakubczyk i Sebastian Kerk. "Trójkolorowi" za wszelką cenę dążyli do zdobycia kolejnej bramki. Najpierw z rzutu wolnego spudłował Janża, po chwili jego inny strzał wybronił Grobelny, a następnie wyraźnie nad bramką przestrzelił Jarosław Kubicki.  A na tych okazjach nie poprzestali. Szybkość i jakość indywidualna Sowa o mały włos, w 54. minucie gry, nie odbiła nam się czkawką. Senegalczyk, wyprzedzając piłkarzy z Gdyni, chybił niewiele obok obranego kierunku. Do głosu doszedł też Jakubczyk, który rąbnął nad poprzeczką. W nią huknie niebawem Hellebrand. W końcowej fazie rywalizacji Maksym Chłań, korzystając z gapiostwa jednego z podopiecznych Dawida Szwargi, oddał uderzenie w stronę miejsca strzeżonego przez Grobelnego. Młody bramkarz Arki zachował przytomność, odbijając ów strzał, ba, stawiając również czoła dobitce autorstwa Lisetha. Górnik poszukiwał sposobu na ponowne pokonanie Jędrka. Sztuka ta nie udała się znowu Hellebrandowi, zaś Kryspinowi Szcześniakowi - owszem. Plany Arkowców pokrzyżował stały fragment. Do jego wykonania podszedł Janża. Zawodnik gości dośrodkował wprost na Szcześniaka, który, znajdując się niedaleko upatrzonego obiektu, skierował futbolówkę w upolowane miejsce. Trafienia cennego, doprowadzającego do dogrywki, zapragnął Marc Navarro. Hiszpan - w swoim stylu - rąbnął pewnie z wolnego w światło bramki. Na posterunku był jednak wówczas Loska.

 

Przygoda żółto-niebieskich w PP zakończyła się więc na drugim etapie rozgrywek. Cóż, tak bywa. Samym piłkarzom pogratulować można postawy, podjęcia rękawic i wyrażonej odwagi w spotkaniu z obecnym liderem Ekstraklasy. Element pressingu potrafił przysporzyć zabrzanom nie lada kłopotów. Tak swoją drogą; Arkowcy w drugim meczu z rzędu wbili przeciwnikom gola w 1. minucie. Niecodzienna sprawa:) Dziękujemy każdemu sympatykowi obecnemu dziś przy Olimpijskiej. Czy wygrywasz, czy nie, ja i tak kocham Cię! W moim sercu: Arka! I na dobre, i na złe! Widzimy się w niedzielę, Wikingowie. Arka on tour!

 

 

ARKA Gdynia: Grobelny - Zator, Marcjanik, Gojny - Navarro, Nguiamba, Sidibe (46' Jakubczyk), Gaprindashvili (73' Kocyła) - Szysz (46' Kerk), Vitalucci (63' Rusyn) - Espiau (78' Sobczak)
Górnik Zabrze: Loska - Olkowski, Janicki (21' Szcześniak), Josema (70' Pingot), Janza, Sow, Hellebrand, Kubicki, Khlan (90' Lukoszek), Ambros (90' Zahović), Liseth 
Bramki: 1' Espiau, 33' Ambros, 88' Szcześniak
Liczba widzów: 5 528