Do kadry meczowej Arki na mecz z GKS-em Bełchatów wrócili Adam Danch i Mateusz Młyński, jednak rozpoczęli oni spotkanie na ławce rezerwowych. Wciąż kontuzjowani pozostają Adam Deja, Artur Siemaszko i Arkadiusz Kasperkiewicz, który ma problem z kolanem. W miejsce tego ostatniego na prawej stronie defensywy Ireneusz Mamrot wystawił Jakuba Wawszczyka. Z kolei Marcin Węglewski zaskoczył posadzeniem na ławce Patryka Winsztala. W wyjściowej jedenastce w porównaniu do zestawienia na potyczkę z Widzewem zameldowali się Arkadiusz Najemski, Dawid Błanik i Przemysław Zdybowicz.

Przez pierwszy kwadrans na boisku nie działo się nic interesującego. W 17. minucie z sennego krajobrazu wyłoniła się akcja Arki - Marciniak dośrodkował w pole karne, Lenarcik wypiąstkował piłkę wprost na głowę Żebrowskiego, a prawoskrzydłowy żółto-niebieskich oddał celne uderzenie, jednak w ostatniej chwili futbolówkę z linii bramkowej wybił Michalski. Trzy minuty później gdynianie już przegrywali. Najemski 30 m od bramki Kajzera przedryblował trzech Arkowców, oddał piłkę na prawą flankę do Wrońskiego, skrzydłowy precyzyjnie zagrał po ziemi w pole karne do Zdybowicza, a napastnik bełchatowian ładnym, mierzonym strzałem przy prawym słupku pokonał Kajzera. Niedługo później Magiera próbował zaskoczyć bramkarza Arki uderzeniem z rzutu wolnego z 25 m, ale futbolówka znalazła się za linią bramkową, mijając lewy słupek. Następnie do głosu doszli podopieczni Mamrota. Jankowski wstrzelił piłkę wzdłuż bramki gości, jednak Markiewicz się do niej spóźnił, a Szymorek wyjaśnił sytuację. Lewy obrońca ,,brunatnych" po chwili mógł mieć na koncie samobója, bo nieczysto trafił w futbolówkę przy próbie wybicia po zagraniu Letniowskiego i ta w niedalekiej odległości minęła bramkę Lenarcika. Rozgrywający Arki spróbował też strzału z dystansu, ale piłka wprost do stojącego w środku bramki golkipera bełchatowian. W pierwszej połowie groźnie było jeszcze po akcji Marcusa, który ograł Sierczyńskiego i wstrzelił futbolówkę w pole karne, ale Michalski oddalił zagrożenie, oraz po dośrodkowaniu Drewniaka niepewnie wybitym przez Makucha. Skończyło się jednak na 0:1.

W przerwie Mamrot dokonał podwójnej zmiany - wprowadził na plac gry Dancha i Młyńskiego w miejsce Wawszczyka i Markiewicza. Druga część gry zaczęła się jednak od łomotu. W 51. minucie Wroński zacentrował z prawego skrzydła w pole karne, Zdybowicz zmasakrował Marcjanika i Kwietnia, po czym głową zapakował piłkę do siatki przy krótkim rogu bramki Kajzera, który miał święty obowiązek tego narożnika przypilnować, a tego nie uczynił i zrobiło się 0:2. Siedem minut później Żebrowski huknął z woleja z 20 m, ale futbolówka przeleciała obok lewego słupka Lenarcika. W 63. minucie powinno być 0:3. Magiera znalazł ustawionego między Marcjanikiem a Kwietniem Zdybowicza, ten piętą skierował piłkę w stronę bramki Arki, a futbolówka zatrzymała się na poprzeczce! Ta sytuacja mogłaby stanowić alegorię gry żółto-niebieskich w piątkowe popołudnie, doskonale obrazowała bowiem stopień bezradności gdynian. Po chwili Sierczyński wrzucił na głowę Błanika, a ten niewiele się pomylił. W 69. minucie Marciniak doskonale dośrodkował wprost na głowę Wolsztyńskiego, ten mógł zrobić wszystko, a zdecydował się... podać piłkę prosto w ręce Lenarcika. Arka nie rezygnowała, Marcus oddał bardzo niecelne uderzenie z dystansu. Dużo lepiej w tym elemencie zaprezentował się Wroński - strzał skrzydłowego bełchatowian z trudem nad poprzeczkę sparował Kajzer. W 74. minucie Młyński wpadł w pole karne GKS-u i został sfaulowany przez Magierę. Sędzia Stefański bez namysłu wskazał na wapno. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze od bramki Lenarcika podszedł Letniowski i ze stoickim spokojem wykorzystał rzut karny. Arka wróciła do gry. Dwie minuty później mógł być już remis - Młyński otrzymał futbolówkę przed polem karnym gości, zszedł do środka i oddał strzał, który po rykoszecie od Magiery nieznacznie minął bramkę ,,brunatnych". Po kolejnych trzech minutach wykonujący rzut wolny z lewej strony boiska Magiera znalazł dośrodkowaniem Pawlika, ale defensywny pomocnik GKS-u nie zdołał wykonać celnej próby. W pierwszej minucie doliczonego czasu gry sprzed pola karnego uderzał Młyński, jednak Lenarcik był na posterunku. Dwie minuty później Wolsztyński strzelał mocno z rzutu wolnego z 30 m, ale golkiper gości znów skutecznie odbił piłkę. Po chwili sędzia Stefański zakończył zawody.

Arkowcy znów zaprezentowali na boisku ogromną nieskuteczność. Byli zagubieni, jak gdyby przez całe 90 minut krążyli bezradnie po labiryncie fauna. Bili głową w mur, wymieniając dziesiątki krótkich podań na połowie GKS-u i nie potrafiąc skruszyć dobrze zorganizowanej defensywy bełchatowian. Z ataków pozycyjnych nie wychodziło kompletnie nic, klepanie futbolówki przez żółto-niebieskich nie robiło na przyjezdnych żadnego wrażenia. Gdynianom udało się stworzyć kilka dobrych okazji pod bramką Lenarcika, ale po raz kolejny szwankowała skuteczność. Do tego trzeba dodać katastrofalną postawę w obronie. Michał Marcjanik popełnia błędy, jakby dopiero uczył się piłkarskiego rzemiosła. W efekcie podopieczni Mamrota przegrali trzeci mecz w sezonie, utknęli w środku tabeli i wygląda na to, że ta pozycja jest na ten moment wprost proporcjonalna do możliwości Arkowców. W środę o 16:00 w zaległym spotkaniu 10. kolejki żółto-niebiescy podejmą w Gdyni Zagłębie Sosnowiec.


Arka Gdynia - GKS Bełchatów 1:2

Bramki: Letniowski 74' (k) - Zdybowicz 20' i 51'

Arka: Kajzer - Wawszczyk (46' Danch), Kwiecień, Marcjanik, Marciniak - Żebrowski (58' Wolsztyński), Drewniak, Markiewicz (46' Młyński), Letniowski, da Silva (85' Mazek) - Jankowski.

Bełchatów: Lenarcik - Sierczyński, Michalski, Magiera, Szymorek - Wroński (81' Eizenchart), Gancarczyk, Najemski (56' Pawlik), Makuch (75' Winsztal), Błanik (81' Łapiński) - Zdybowicz (75' Mas).

Żółte kartki: Wawszczyk, Marcjanik, Kwiecień - Magiera, Michalski.

Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz).